"KRZYWDA. HISTORIA MOICH BLIZN" - EVE AINSWORTH

Moja ocena - 5/10

*******

No hej! Od ostatniego wpisu troszkę minęło i nic się tutaj nie działo, ale w międzyczasie bookstagram się odrobinkę rozwinął, z czego się bardzo cieszę! Tak więc, dzisiaj porozmawiamy sobie o książce, która miała wycisnąć ze mnie łzy i doprowadzić do wewnętrznej załamki...serio, właśnie tego się po tym spodziewałam i wręcz tego oczekiwałam.
Ale o tym opowiem Wam po przedstawieniu fabuły (która pochodzi z książki ;))




Tytuł: "Krzywda. Historia moich blizn"
Oryginalny tytuł: "Damage. Everybody hurts"
Autor: Eve Ainsworth
Data wydania: 25.10.2017
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 278





~fabuła~

Czy zawsze czas leczy rany?
Gabi to popularna i lubiana w szkole dziewczyna. Ma wielu znajomych oraz ogromny talent do jazdy na desce. Niestety, nie wszystko jest tak piękne, jak się wydaje...jedno niespodziewane wydarzenie sprawia, że dziewczyna zaczyna podejmować dramatyczne decyzje, które oddalają ją od rodziny i przyjaciół. Gabi nigdy dotąd nie czuła się tak samotna, ale wkrótce przekona się, że nie tylko ona cierpi...

*******

Okej, standardowo kilka słów to gatunku i wątkach. Tak więc jest do młodzieżówka (wooow, really???) opowiadająca o dziewczynie która zaczyna się ciąć (to nie jest spojler) i jest to nasz główny wątek. Występuje również wątek miłosny ale nie oszukujmy się...jest słaby, bardzo. Nie pod tym względem że jest go mało, chociaż to też ,no bo skoro się go wprowadza to pasowałoby poświęcić mu trochę czasu, no nie? Jednak głównie chodzi o to, że jest on słaby ponieważ jest taki...sztywny. Te relacje są takie sztuczne jak dla mnie, bardzo sztywne i przez to mało wiarygodne. Także wątek miłosny w ogóle mi się nie podobał.

Nasza bohaterka posuwa się do tak drastycznych decyzji z powodu śmierci ukochanego dziadka (to też nie jest spojler) , bez niego czuje się samotna i musi sama radzić sobie ze złem całego świata. Gabi ma nie najlepsze relacje z matką , a tata cóż jest lepiej ale...to nie jest to samo co Gabi łączyło z dziadkiem. Jest również Amira, najlepsza przyjaciółka głównej bohaterki, oprócz niej Gabi ma innych przyjaciół, głównie chłopaków, z którymi szaleje w skatepark'u...Freddie, Si, Dylan...no i nasz Alfie ;). Jest jeszcze Cat, dziewczyna Dylana, a no i Amira spotyka się z Frieddim (?). To nie są duże spojlery!

*******

Więc dlaczego "Krzywda" mi się nie podobała? Pomijam niedorozwinięty wątek miłosny i to że nie podobały mi się imiona bohaterów (tak, miałam z tym problem hahah). Książka porusza ważny temat ale jak dla mnie nie został on wykorzystany w 100%. Po pierwsze myślałam że cięcie się Gabi jest tym co sama kiedyś widziałam, ranami obejmującymi całe przedramiona, a nie paroma krwawymi kreskami (jestem bezduszna wiem). Myślałam że w trakcie czytania tej książki będę cholernie ryczeć, a po przeczytaniu jeszcze bardziej, oraz że po prostu będę miała taką wewnętrzną załamkę, którą właśnie chciałam mieć bo ona mnie nakłania do refleksji i takiego poważnego myślenia o problemie. A tak naprawdę nie dowiedziałam się niczego nowego, ta książka nie wywarła na mnie wrażenia którego się spodziewałam. Sądzę że byłaby ona lepsza gdyby była bardziej drastyczna? po prostu mocniejsza? Wtedy pewnie bardziej by do mnie dotarła, może do Was też. W skrócie , spodziewałam się czegoś mocniejszego. (aa no i mi jak zawsze brakowało języka młodych osób , bo mi dobrze się to czyta). 

Teraz nasuwa się pytanie...JULKA BYŁO COŚ CO CI SIĘ PODOBAŁO?
Było, na przykład okładka ;) no ale oprócz niej po prostu, mimo tych wszystkich, jak dla mnie, błędów o których mówiłam i mało mocnego, bo serio nie chce powiedzieć że słabego przedstawienia sytuacji...problemu, fajnie było poczytać o czymś o czym chce się czytać. Poza tym mimo trudnego tematu który był głównym wątkiem była to całkiem lekka lekturka.

 [MAŁY SPOJLER] Dodam jeszcze tylko że na końcu tak naprawdę nie wiemy co było dalej z problemem Gabi i to też mnie wkurzyło, bo książka miała być o tym jak sobie poradzić z problemem samookaleczania...a skończyło się niedomówieniem.

Może autorka nie przedstawiła problemu w jakiś drastyczny sposób, bo niektórzy by tego nie wytrzymali. W sensie byłoby im ciężko to czytać, sprawiałoby to jakiś wewnętrzny ból (?). Ale myślę że po prostu wtedy bardziej by dotarła do młodych ludzi i przedstawiła powagę problemu. (no ale ja pewnie się też po prostu czepiam...także no, nie słuchajcie mnie ;))

Pozycja na pewno pokazuje (tutaj całkiem trafnie) jak potrafi wpłynąć na nas strata bliskiej osoby. Jak bardzo nas to boli , jak to przeżywamy. Relacja Gabi z dziadkiem była czymś naprawdę pięknym, dlatego strata wywarła na dziewczynie ogromne emocję , które Gabi dusiła w sobie bo nie miała z kim porozmawiać. Chociaż może inaczej...miała, ale pamiętajcie są ludzie na świecie którzy są święcie przekonani że nie potrzebują pomocy i że same sobie z każdym problemem poradzą. Może Gabi nie była taka w 100%, ale raczej wolała dusić w sobie ten ból niż komuś o nim powiedzieć, nie chciała komuś narzucać swoich problemów. 

Więc książka w dobry sposób pokazuje że my sami jeśli mamy problem z którym sobie nie radzimy , powinniśmy (a nawet musimy) powiedzieć o nim komukolwiek i najzwyczajniej w świecie poprosić o pomoc. Oraz że jeśli widzimy że ktoś ma problem i jest z nim sam, wyciągamy do niego pomocną dłoń i nie zostawiamy samemu sobie.

*******

Co mogę w skrócie powiedzieć?
  • Mimo wszystko lekka książka i wbrew pozorom dobrze się ją czyta
  • Słabe przedstawienie problemu
  • Nie poznałam Gabi zbyt dobrze, pewnie dlatego mnie wkurzała
  • Niedorozwinięty wątek miłosny i wkurzający Alfie
  • Imiona mi się nie podobały (jezuu chyba serio za bardzo się czepiam), no bo Gabi tak yyy średnio ale Alfie, Amira, Si? Serio? Nie przemówiło to do mnie, nie podobało mi się to.
  • Coś co mnie urzekło w tej książce i coś co wywoływało wzruszenie to z pewnością relacje Gabi z dziadkiem, to było coś pięknego.

~cytaty~

"Nie znoszę tego poczucia, że pogrążam się w mroku, że przygniata mnie i dusi paskudna nicość. 
Lubie jasność. Lubię światło, które pozwala mi uporządkować rzeczywistość i dostrzec wszystko dookoła, nawet w nocy. Wiem wówczas, że nie zaskoczy mnie nic niespodziewanego. Nic paskudnego nie czyha wśród cieni. Wydaję mi się, że złe rzeczy zawsze dzieją się w nocy lub w chwili, gdy odwracasz wzrok. Potwory kryją się w ciemności.
Nie mogę pozbyć się tego lęku."

"Myśli przelatują mi przez głowę. Złe myśli. Trudno mi opisać mój stan. Jest mi ciężko, bardzo ciężko, jakbym dźwigała w sobie wszystkie moje łzy. Czuję  w żołądku wodę, która ciąży mi, napiera. Obrzydliwe uczucie. Mam ochotę zwymiotować"

*******

To tyle z mojego dzisiejszego narzekania, post jest bardzo długi, przepraszam i dziękuje jeśli ktokolwiek wytrwał do końca. 

BOOKSTAGRAM: https://www.instagram.com/papierowy_swiat_juls/

Pozdrawiam z papierowego świata, Julka

Komentarze

Popularne posty